piątek, 29 sierpnia 2014

Ostatnia bitwa (prolog)



 Dedykacja dla Amadea.
Miłego czytania herosi.
Lata 80. XX wieku
Czerwone płomienie słońca padały długimi strugami na marmurową posadzkę.Dwadzieścia metrów nad nią połyskiwało złote sklepienie w kształcie kopuły. Pochylałem się nad jedną z wielu inskrypcji, umieszczonej obok kolorowej mozaiki. Pośrodku świątyni stał marmurowy ołtarz z wyrzeźbioną sylwetką Jupitera, trzymającego w ręku piorun.
W myślach czytałem kolejne słowa, wyryte w posadzce tuż obok mnie.
... Ut cum spiritu posterma sacramentum dejuremus
Et hostes ornamenta addent ianuam necem.
Tyle razy widziałem tę przepowiednię. Tyle razy próbowałem dojść do tego co ona oznacza...
- Michael! - krzyk rozniósł się echem po świątynnym wzgórzu.
Gwałtownie wyprostowałem się, słysząc dobiegający do moich uszu krzyk.
- Michael!
Westchnąłem cicho i ruszyłem w stronę wyjścia, ku uśmiechającej się do mnie dziewczynie.
- Znów ją oglądałeś? - uśmiech spełzł Eleine z twarzy.
- Po co tu przyszłaś? Prosiłem cię, abyś zostawiła mnie w spokoju...
- Nadzwyczajne posiedzenie Senatu - przerwała mi.
Powoli uniosłem wzrok na jej twarz. Blondynka patrzyła się w skupieniu na wnętrze świątyni. Nie czekając na kolejne pretensje, szybkim krokiem ruszyłem w stronę forum.
***
W środku czekała na mnie cała masa nastolatków w togach. Pospiesznie przeszedłem drogę, dzielącą mnie od mównicy.
Stanąłem na drewnianym podeście i przeczesywałem wzrokiem zgromadzonych. Zatrzymałem spojrzenie na Amber. Więc wrócili z misji po długiej nieobecności. Stałem tak w osłupieniu, gapiąc się na tą czarnowłosą dziewczynę, gdy ktoś za mną chrząknął znacząco. Spojrzałem przez ramię, napotykając zaniepokojony wzrok Johna.
Z powrotem zwróciłem się w stronę pozostałych herosów. Na sali co chwilę rozbrzmiewały chichoty.
Powoli uniosłem rękę. Rozmowy i śmiechy zaczęły powoli cichnąć, z każdą nastającą sekundą. Po chwili w pomieszczeniu zapanowało grobowe milczenie przerywane jedynie  miarowymi oddechami.
Jedna z dziewczyn siedząca w jednym z  końcowych rzędów wstała i odezwała się:
- Pretorze, Lupa prosiła abym przekazała wiadomość.
Uniosłem ze zdziwienia brwi.
Lupa? Ta Lupa?
- Słucham.
Zacząłem przysłuchiwać się dziewczynie w milczeniu.
- Lupa zakazała nam wychodzić poza granice Obozu. Kazała odwołać wszystkie misje. Mówiła, że nikt nie ma prawa stąd wychodzić. Nie podała powodu...
- I dlatego zebraliście Senat? - zapytałem.
- Tak, musieliśmy - wtrącił augur.
Westchnąłem cicho. Ściągnęli mnie tu tylko dlatego? To chyba jakiś żart.
- Coś jeszcze? - zapytałem bez zbytniego entuzjazmu.
Augur pokręcił przecząco głową.
- Rozejść się - rozkazałem, po czym machnąłem ręką w stronę chłopaka w białej todze aby podszedł.
- Chcę abyś stawił się w principiach za dwie godziny, musimy porozmawiać.
W pośpiechu opuściłem Dom Senatu, znów kierując się w stronę Świątynnego Wzgórza.
***
Klęczałem obok jednej z inskrypcji. Co chwila powtarzałem w myślach przepowiednię wyrytą w posadzce. Dlaczego nie mogłem jej zrozumieć...
***

Dobra, a teraz jeszcze parę słów ode mnie. Mianowicie, łacińskie słowa na początku to dwa ostatnie wersy z Przepowiedni Siedmiorga.
To coś, bo sama nie wiem co to jest, będzie miało maksymalnie pięć rozdziałów.
Przeczytałeś? Skomentuj!

1 komentarz:

  1. Hej. Ciekawie piszesz i chciałabym abyś napisała kolejny. Czekam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń